Σελίδες

Παρασκευή 26 Μαΐου 2017

Μαθαίνω / Uczę się

Poddałam edycji wszystkie posty na blogu, aby były widoczne na zmienionym szablonie. Przy okazji poprawiłam zauważone błędy, literówki, uporządkowałam etykiety itd. Reszta należy do Was. Jeśli coś jest nie tak, zauważycie jakiś błąd - dajcie znać, poprawię.
Następnie wszystkie "greckie" informacje z bloga przepisałam do zeszytu. To mi uświadomiło, jak wielu rzeczy jeszcze nie wiem - chociaż teoretycznie powinnam, skoro o nich pisałam.
W międzyczasie dużo słucham (w trzech językach, na zmianę), trochę czytam (również w trzech), więc materiał na kolejne posty powoli "się tworzy" a i do głowy jakaś nowa wiedza wpada.
Prawie nie piszę i mówię niewiele. Wprawdzie znów mam w pracy kolegę  - Greka, ale widujemy się jakieś pięć minut w ciągu dnia i to mijając się w korytarzu, więc ciężko o pogawędkę. Za to καλημέρα, τι κάνεις;  mam opanowane do perfekcji;-)
Moja główna działalność w tej chwili to powtórki. Tak się składa, że trafiło na zeszyt do angielskiego (ale na grecki też przyjdzie czas). Sprawdzam co umiem i okazuje się, że niewiele. Robię błędy w zapisie podstawowych - jak by się mogło wydawać - słów, nagminnie pomijam przedimki. To żmudna, mrówcza praca, ale dochodzę dzięki niej do ciekawych wniosków. Mam wrażenie, że właśnie to nudne "dziobanie" przyniesie najlepszy efekt. Czasem otwieram usta ze zdziwienia, że w tak prostym zdaniu robię błąd. Ale zwrócenie (w końcu) na to uwagi pozwoli mi (mam nadzieję) unikać tych błędów w przyszłości.
I wychodzi na to, że najlepsze są stare, sprawdzone metody. A przynajmniej ja pozostanę im wierna. Wierzę w otaczanie się językiem. Wierzę w sięganie po wiedzę z różnych źródeł. Sama to robię. Tu podcast, tam książka. Zresztą w praktyce wychodzi tak, że to słuchaniu mogę poświęcić najwięcej czasu. Ale żyjemy w czasach kiedy otacza nas nadmiar bodźców. I trzeba pomóc temu biednemu mózgowi jakoś to wszystko usystematyzować, poukładać. Kiedy siedzę nad tym zeszytem, mogę się zatrzymać. Przyjrzeć słowu, zdaniu, czy konstrukcji. Wyłapać to, co umyka w codziennych rozmowach, w natłoku słów. Zwolnić trochę, zatrzymać ten szalony pęd. 

Roboty mam na lata, bo przecież każda książka, czy audycja to kolejne notatki, więc moje zeszyty mnożą się jak króliki:) No, ale jeśli te lata mogę spędzić na czymś co lubię i co doprowadza mnie do celu, to jestem na tak! Wiadomo, że chciałoby się ten cel osiągnąć już, zaraz, natychmiast, ale przecież tak naprawdę nigdzie mi się nie spieszy:)